Quantcast
Channel: day-dreams
Viewing all articles
Browse latest Browse all 19

Muzyka lekiem na całe zło (a przynajmniej na podróż pociągiem)

$
0
0

Jest trochę rzeczy w moim życiu, które działają na mnie kojąco. Gdy zastanowię się chwilę dłużej mogę stwierdzić, że w mym krótkim życiu znalazłam więcej niż parę rzeczy, które potrafią załagodzić moje PMS, nieudany dzień, smutek (baaardzo rzadko spotykany w moim przypadku), czy też wkurwienie (to zdecydowanie częściej). Jedną z tych rzeczy ewidentnie jest muzyka, która jest szybkim lekiem na wiele moich dolegliwości.

Nie czuję się jakoś specjalnie wyjątkowa pod tym względem, wystarczy rozejrzeć się dookoła siebie, żeby zobaczyć dziesiątki nastolatków, studentów, młodych, starszych ludzi, którzy przemierzają ulice ze słuchawkami na uszach.

Muzyka towarzyszy mi od rana do nocy. Jest mi wręcz niezbędna do śniadania, herbaty, kawy, książki, wiersza, pisania, przeglądania internetu, gotowania, ćwiczeń. Jedynie ucząc się, pływając i biegając potrzebuję ciszy.

Dodatkowo wczoraj doszłam do wniosku, że gdyby nie muzyka, która brzmi mi w uszach prawie na każdym kroku, większość czasu chodziłabym rozdrażniona. Zawsze, zawsze pilnuję, by mieć moje cudowne słuchawki w torebce, lecz wczoraj przez roztargnienie, pośpiech, bógwiecojeszcze zostawiłam je w domu. Odkryłam ten fakt w pociągu, wiedząc, że ta godzinna podróż będzie drogą przez mękę. Głośna wycieczka 14 latków wystarczyła, żebym nie mogła skupić się na książce, nie mówiąc o dwóch pryszczatych nastolatkach siedzących na przeciwko mnie, którzy caaalutką drogę wpatrywali mi się w biust wymieniając ucieszone spojrzenia między sobą. Chłopięca część klasy dopingowała swoim kolegom, co 5 minut pytając „Jak się siedzi?”, „Zamienicie się?” lub mówiąc „Aaale macie fajnie”. Wysiedli. Wreszcie cisza, powrót do książki. Cisza zapadła na jedną stację, ponieważ pewien pomysłowy nastolatek doszedł do dziwnego wniosku, że cały wagon ma ochotę posłuchać polskiego, dennego hip hopu (bez obrazy dla tych, którzy słuchają polskiego, dennego hip hopu). Może też zapomniał słuchawek?

Dojechałam tam gdzie miałam dojechać, lekko wkurzona pomimo pięknej pogody, ale udało mi się wszystko zgrabnie załatwić, więc po godzinie wracałam zadowolona do domu. Ale nie. Znowu ta okropna podróż. Tym razem nikt mi nie puszczał koło ucha muzyki z telefonu, ale musiałam się przysłuchiwać plotkom dwóch ciotek, odgłosom chrapania kogoś siedzącego za mną, babci, która głośno jadła cukierka na przeciwko mnie. Pan siedzący również na przeciwko zapadł w tak głęboki sen, że miałam możliwość sprawdzenia jego uzębienia. Dobra, nie jego wina. Za to mój sąsiad, mężczyzna w średnim wieku, o dość dużej tuszy rozpychał się niesamowicie! W tym przypadku całkowicie jego wina. Nie cierpię, gdy ktoś obcy styka się ze mną udami w pociągu! (No chyba, że byłby to jakiś przystojny młodzieniec, wtedy bym się postykała :D ). Po jakimś czasie zorientowałam się, że przecież mogę włożyć między nas moją torebkę. Tak więc resztę podróży spędziłam przyciśnięta do ściany, ćwicząc wdech-wydech i uspakajając swe potargane nerwy. Pewnie w ogóle powinnam się cieszyć, że miałam miejsca siedzące w obydwie strony.

Może jestem przewrażliwiona. Ale nie wiem jak można znieść podróż pociągiem bez słuchawek na uszach nie wkurzając się na pasażerów.

Gdy wróciłam do domu wynagrodziłam sobie te nieszczęsne dwie godziny pyszną kawą i muzyką. A wieczorem otwarłam sezon. Pierwszy bieg w tym roku :) Te trzy rzeczy i humor od razu stał się lepszy. Chyba dużo mi do szczęścia nie trzeba :D

 

I piosenka, nieadekwatna do mojego nastroju, za to pasuje do budzącej się wiosny. Gdy pierwszy raz ją usłyszałam aż znieruchomiałam porzucając to co akurat robiłam w tamtej chwili i przez 15 minut tak trwałam z dreszczami przebiegającymi wzdłuż kręgosłupa. Polecam przesłuchanie na dobrych słuchawkach, dreszcze gwarantowane ;)

Hey- Boję się o nas


Viewing all articles
Browse latest Browse all 19

Latest Images